Nasz Mestre
Mestre Nem, twardy, nieco zamknięty w sobie człowiek, za to pełen charyzmy i świadomości tego co chce osiągnąć. Capoeirista w pełnym tego słowa znaczeniu, wymagający nauczyciel, całkowicie oddany sztuce capoeira, żyje nią na co dzień.
Informacje, fakty i daty znajdziecie na każdej z licznych stron klubów Capoeira Camangula w całej Polsce. Jak sam Mestre powiedział na konferencji II-go Międzynarodowego Festiwalu Capoeira „Jaka jest moja historia? Wejdzcie na internet, tam jest tego pełno. /śmiech/”
Datego tutaj chcemy przedstawić Wellingtona Leandro de Freitas z innej, bardziej osobistej strony.
„Mój Mestre” – wg Prof. Francês
Mestre zobaczyłem po raz pierwszy na SummerMetting ’98 w Hamburgu.
Ktokolwiek z Was widział relację z odbywających sie tam rodas, widział też napewno co wyprawiał tam nasz Mistrz ;)
Jednak ówczesna bariera językowa skutecznie uniemożliwiała mi poznanie go jako człowieka.
Moja wiedza o nim ograniczała się zatem do tego jak wspaniale kopie „rabo de araira”, czy jak doskonała jest jego ginga.
Wówczas wiele jego zachowań, decyzji, czy wymagań były dla nas trudne do zaakceptowania, a czasem nawet do zrozumienia. Jednak jako uczniowie uwielbiający swojego nauczyciela słuchaliśmy go że tak powiem „na wiarę”. Jak się później okazywało wychodziło ta nam na dobre.
Dopiero 3 lata później podczas mojej pierwszej wizyty w Brazylii dane mi było poznać go bardziej. Mieszkając u niego w domu, wstawałem jak mi się zdawało bladym świtem, zaspany, ale szczęśliwy (w końcu ciężko o zły nastrój pod takim niebem). Szokowało mnie to, że Szef zawsze wstawał wcześniej ode mnie. Gdy ja ledwo mogłem patrzeć na świat przez zaspane oczy, on albo już dawno był poza domem, albo siedząc na podwórzu przygotowywał instrumenty.
W swoim sąsiedztwie jest bardzo szanowany (co przyjąłem za naturalną sprawę), ale i darzony niesamowitą sympatią. Wszyscy napotykani ludzie zauważali go już z daleka, wołali, podchodzili by się przywitać.
Nie jest świętym. Jest człowiekiem z krwi i kości. Czasem wściekły, czasem śmiejący się do łez. A jednak wszystko czym się zajmuje robi z niesamowitą dokładnością i pietyzmem (prawie nieludzkim perfekcjonizmem). Nigdy nie widziałem u niego jakiś niepotrzebnych ruchów, czy wykonywania czegokolwiek na około, albo „byle jak”. Widać to nawet w najprostszych czynnościach, jak przygotowywanie posiłku, czy prowadzenie samochodu, nie mówiąc już o grze na instrumentach, czy podejściu do technik capoeira… To perfekcjonista.
Za co cenią go inni?
Jest człowiekiem który nie będzie Ci mówił fałszywych komplementów (ba nawet nie fałszywych, ale to już inna kwestia). To gość, który powie wprost co o Tobie sądzi, niezależnie czy na tym straci, czy nie. Jest szczery i bezpośredni, a to w środowisku gdzie króluje styl „malandragem” jest prawdziwą rzadkością. Przez tą cechę jest przez niektórych nienawidzony, przez innych uwielbiany. Jedno jest pewne jest moim mestre… choć czasem niełatwo z nim wytrzymać :)
Mestre Nem ma swój styl, jest doskonałym capoeiristą i za to go szanuję.